Witam Was
Dzisiaj zaprezentuję Wam bransoletę z nowej kolekcji, która mam nadzieję w szybkim (ograniczonym jedynie pisaniem pracy dyplomowej...) tempie się rozrośnie o nowe wzory i połączenia.
Ogólnie to powstała dzięki inspiracji Kreatywnego Kufra, który zorganizował kolejne mityczne wyzwanie pt. Lorelei.
Była to piękna nimfa, która kusiła swym śpiewem, jak się okazuje, nieszczęsnych rybaków... Legenda dostępna np. <tutaj>
Moja inspiracja się rozrosła, jako, że perły są dla mnie zbyt eleganckie na co dzień, a labradoryt kusi swoją magią ... Dalsza część legendy, autorstwa mojego:
"...Spienione, białe,
pełne potęgi fale runęły na czarne jak smoła skały, litując się
nad zbolałą duszą Lorelei zabierając ze sobą jej piękne ciało, złote włosy
oraz usta uwalniające hipnotyzująco brzmiące pieśni, które
dziesiątki razy ku rozpaczy rybaków niechybne skazywały ich na śmierć.
Jednak zapomniały, w plątaninie swych biczy pochłonąć jej wszystkich,
wyrzuconych w morze misternych pereł. Jedna, najokazalsza zaczepiła sie o
skalną wyrwę i przez długie lata, dalej lśniła w blasku słońca i strugach deszczu przypominając o niebiańskiej nimfie.
I tak, chociaż minęły już wieki od tego zdarzenia, gdy
przepiękna Lorelei zaznała spokoju w wodach Renu, perła która zdołała przetrwać, przez lata leżąc w skalnej wyrwie, dalej
kusiła zbolałych mężczyzn swym blaskiem. Do czasu, gdy w końcu pokryła się
cała złoto- zielonymi odmętami roślin, a przez to zabiła pamięć o kuszącej,
pełnej wdzięku Lorelei, a rybacy odzyskali dawny spokój. Jednak ojciec nimfy- Ren- zagniewany tą sytuacją, wywołał niezwykle gwałtowną
burzę, dzięki której zielona powierzchnia, w strugach ulewy wygładziła się i zmieniła się w krystaliczną taflę zielono-
złotych refleksów, które teraz połyskując żywymi barwami w promieniach
słońca na nowo kuszą biednych, już od pierwszego spojrzenia skazanych na
niebyt rybaków. Ponieważ pragnienie pozyskania choćby namiastki ponętnej i zjawiskowej
Lorelei, zaślepia ich i roztrzaskuje ich łodzie na czarnych i bezlitosnych skałach..."
Na czarnych, lśniących i ostrych skałach ecoskórki, ugrzęzła perełka zamieniona z czasem w pełen blasku magiczny, zielono- złoty labradoryt, okolony setkami żyjących i połyskujących w słońcu japońskich koralików toho. Połączone zapięciem ze sznurków woskowanych, zaplecionych w splot makramowy- mój pierwszy w życiu :)
Bądź, co bądź szaleństwo po dłuugim lenistwie, z materiałów z szalonego zamówienia -jeszcze grudniowego- nabrało 3 miesięcznej mocy do działania, bo nakupię cudeniek, a później nie ma czasu... Kadoro mnie wykończy...
Pierwsza z serii "Lorelei" ecoskórka z koralikami toho :)
+ motywy roślinne
Mam nadzieję na szybkie poszerzenie tej serii :)
Bransoletka moja osobista, jak wszystkie pierwsze "na próbę, bądź innowacyjne" ;)
Pozdrawiam !!
Bardzo ciekawa praca. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuń