Niedawno otrzymałam od sklepu Skarby Natury metalizowane sznureczki do przetestowania, a konkretnie 6 boskich kolorów :)
Chodziło głównie o przetestowanie najjaśniejszego koloru ze zdjęcia, zwanego "anielski włos" dlatego zacznę od niego.
Sznurek sutasz "anielski włos" jest niezwykle giętkim sznurkiem, bez porównania z żadnym, z jakim do tej pory miałam przyjemność pracować. Zrobienie takiej dżdżownicy to pestka ;)
Dodatkowo ślicznie się mieni na zielono i różowo :)
Jego struktura jest banalnie prosta. Dwa białe sznurki trochę ponad 1 mm, oplecione kłosem pojedynczymi anielskimi włóknami. Jak widać na poniższym zdjęciu przerwa pośrodku jest dobrze widoczna i bardzo łatwo trafić w nią igłą ;) Początkowo bałam się trochę tego sznurka, myślałam że jak w przypadku chińskiego metalika każdy ruch trzeba dokładnie przemyśleć, a tu taka niespodzianka- jak w masło ;) Oczywiście nie można robić tego rachu- ciachu i już :P Trochę ostrożności nie zawadzi i jak to szyjąc sutasz trzeba trafiać w środek, jednak jestem pozytywnie zaskoczona łatwością szycia z tak delikatnego sznurka.
Po rozczłonowaniu sznurek wygląda ja na poniższym zdjęciu, dwa białe sznurki (poliestrowe?) i dokładnie 9 włókien anielskich, a więc przyznacie- niedużo, w porównaniu np. z Pegą wiskozową ;)
Sznurek fajnie współpracuje i dobrze się nim szyje, po obcięciu nie strzępi się od razu jak szalony, po przypaleniu (zapalarką) ładnie się przypala.
Jestem jak najbardziej na TAK :)
A poniżej efekty naszej współpracy:
Dlatego, że test dotyczył głownie "anielskiego włosa" o kolejnych sznurkach nie będę się już tak bardzo rozpisywać :)
Fuksja- ten na samej górze
Chabrowy- drugi od góry
jest sznurkiem raczej sztywnym jednak nie jak metaliki z Pegi, grubością dorównuje sznurkom wiskozowym Pega. Łatwo się nim szyje, igłą ciężko trafić w pojedyncze włókna. Przy obcinaniu strzępi się dość mocno, końcówki są trudne do okiełznania- przy przypalaniu pali się płomieniem :D z klejem Magic nie było łatwiej, włókna wychodzą i po prostu robią co chcą :P
Jednak efekty pracy z chabrowym sutaszem są warte "męki końcówkowej" ;)
Kolejne, błękitny i pastelowy koral są chyba najfajniejszymi sznurkami z tej partii :) oczywiście według mnie ;)
Nic tylko szyć, i szyć, i szyć.... :)
Idealne na ażurki :)
jest prawie tak dobry, jak opisywane dwa poprzednie- jednak w tym przypadku słowo prawie jest dość istotne. Same kremowe włókna są jak zwykły chińczyk, nawet są równie mięsiste, ale dochodząc do złotych akcentów trzeba już uważać, łatwo je przebić z uwagi na to, że są cieńsze niż np. w fioletowym (pierwszy sznurek na zdjęciu). Końcówki są jako-tako "spokojne", ale topią się opornie. Ogólnie jest w porządku, sznurek jest fajnie "zbity" i trochę bardziej giętki niż metalik Pegi, ale w sumie wadą to nie jest ;)
....szczególnie błękit i róż, ponieważ uwielbiam szyć ażurkowe sutaszki :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających ! :)
Ciao ! ;)
***
Ahhh... muszę się jeszcze pochwalić, zabawiłam się- do celów osobistych- Art Clay Silver. Zadziwiło mnie, że w domu mogę sobie, ot tak, wypalić kolczyk ze srebra.
Mam kilka dziurek w uchu i chciałam sobie zrobić skrzydełko elfa :)
.... jaka specjalistka od ArtClay takie skrzydełko... ale jest moje i je uwielbiam :)
Formowanie- masakra jakaś O_o
Suszenie, piłowanie i wypalanie...
... teraz trzeba "wyszczotkować" srebro
Tak wyglądał czysty srebrny
Po oksydowaniu wyszło tak:
Jestem dumna, ale nigdy więcej :p
Prace sutasz na razie tylko podziwiam, ale mam w planach spróbować swoich sił w tej technice ,więc opinia sznurków mi się na pewno przyda. Kolczyki jak dla mnie rewelacja po oksydowaniu prezentują się jeszcze lepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
sart-world.blogspot.com
Świetne wzory i wykonanie. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń