poniedziałek, 11 lutego 2013

2.

Witam Was :)

        Dzisiaj postanowiłam troszkę zażartować i pośmiać się, ponieważ śmiech to zdrowie oraz pokazać, że praktyka czyni cuda :)

         Moja przygoda z sutaszem zaczęła się około 2 lata temu w maju 2011 roku...


...pierwszy został zrobiony "coś" który chyba już dziś jest na jakimś wysypisku ;)
krzywulec straszny, ale nie wstydzę się, tak zaczynałam moją przygodę z sutaszem :D :D

kolejne były małe elemenciki, które w niedługim czasie zamieniły się w pierwszą moją bransoletkę....

                               





    



      Pierwszymi kolczykami były nieskomplikowane sutaszki dla siostry...

I mój pierwszy naszyjnik, który do teraz chyba leży na dnie szafy... choć to go tam wie...


Moja druga bransoletka, która była strasznie sztywna i strasznie pościągana na szczęście została przerobiona na wisior, który moja mama miała na moich poprawinach... wyciągnęłam jej serce- koral :) na pewno będzie w kolejnych późniejszych postach ;) a po bransoletce pozostało tylko zdjęcie:


I na koniec początków majowych zostały kolczyki, które noszę z chęcią do dziś i dalej bardzo je lubię :)

...i zdjęcie z moich młodych lat :D

       Tak się zakończyły majowe moje początki przygody z sutaszem, teraz widzę ile umiejętności dodaje praktyka :) cieszę się bardzo, że mam to już za sobą i z każdym kolejnym postem będzie coraz równiej :)
....z każdym postem będę również bliżej przedstawienia Wam mojego planowanego WIOSENNEGO KONKURSU, który myślę zorganizować na koniec uzupełniania zaległości, jako małe święto początku postów aktualnych prac :)

      Muszę się również pochwalić, że zaliczyłam ostatni nieszczęsny egzamin i tylko jedno zaliczenie dzieli mnie od pełni szczęścia i POŻEGNANIA ZIMOWEGO SEMESTRU :) :) :) także z każdym dniem i postem będę szczęśliwsza :P ;)

Pozdrawiam Was cieplutko w te zimowe i śnieżne dni :)
Marta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz